Kilka dni temu wróciłem z Wrocławia, byłem tam wraz ze swoją mamą kilka dni. W podróż udałem się pociągiem pośpiesznym z Kielc, było to połączenie bezpośrednie. Podróż PKP minęła bez żadnych problemów, pomimo małego tłoku. Na dworcu centralnym we Wrocławiu odebrała nas moja ciocia z wujkiem. Dworzec we Wrocławiu okazał się bardzo dobrze przystosowany dla osób poruszających się na wózkach, na każdym peronie była winna, którą można było zjechać do przejścia, a potem wyjechać z niego na miasto. Natomiast w Kielcach, które są miastem wojewódzkim, brak takich wygód. Trzeba śmigać po schodach lub przez przejście przez tory, uważając by nie wpaść pod pociąg.
Na drugi dzień pojechaliśmy tramwajem na rynek, a następnie do ogrodu botanicznego przy Uniwersytecie Wrocławskim.
Trzeciego dnia udaliśmy się na halę sportową Orbita na której mieliśmy całodniowe spotkanie z o. Bashobora.
W kolejnym dniu odwiedziliśmy Wrocławskie ZOO, zwiedzanie zaczęliśmy od afrykarium. Były w nim przeróżne ryby, małe rekiny, hipopotamy i pingwiny. Tylko co tam robiły pingwiny?